1983-1984 Born Again Tour World tour to support the “Born Again” album. Dates and research compiled by Joe Siegler & Robert Dwyer. If you’d like to use any of this text for non-commercial purposes, please obtain permission first. Commercial utilization of this work in whole or in part is prohibited!
1. Anno Mundi (The Vision) 2. The Law Maker 3. Jerusalem 4. The Sabbath Stones 5. The Battle of Tyr 6. Odin’s Court 7. Valhalla 8. Feels Good to Me 9. Heaven in Black Rok wydania: 1990 Wydawca Tony Martin to nie ma lekko. Cokolwiek by chłop nie zrobił z Black Sabbath i tak zawsze będzie porównywany do dwójki wielkich poprzedników: Ozzy’ego Osburne’a i Ronniego Jamesa Dio. I oczywiście te porównania zwykle nie będą wypadać na jego korzyść. Niesłusznie, bo to znakomity wokalista, obdarzony ciekawym głosem, wiedzącym w dodatku co z nim zrobić… Fakt, że akurat Martin miał swój udział w dwóch słabszych albumach Sabbs (“The Eternal Idol” i “Forbidden”), ale przecież trudno na niego zwalać całą winę. Wszak za riffy i kompozycje (a także wybór producentów, wyjątkowo nietrafiony w przypadku “Forbidden”) odpowiadał pewien wąsaty pan w czerni…“Can you hear me crying out for life?/Can you tell me, where’s the glory?/Ride the days and sail the nights/When it’s over you’ll find the answer/Running in the whispering rain/Anno Mundi? Can you wonder!/Truth of thunder, life or blame” – tak zaczyna się płyta “Tyr”, wydana dwadzieścia lat temu, trzecia z Martinem w roli wokalisty. To jeden z najlepszych albumów w dyskografii legendy metalu. Tony Iommi zebrał tutaj naprawdę mocną ekipę: wierny druh Geoff Nichols na instrumentach klawiszowych oraz sekcja rytmiczna Neil Murray na gitarze basowej i nieodżałowany czarodziej perkusji Cozy Powell. Takiemu składowi po prostu nie wypadało firmować złej muzyki. Klarowne, potężne brzmienie, ciekawe kompozycje, mitologiczna tematyka w tekstach – oto przepis na Black Sabbath u zarania dekady lat dziewięćdziesiątych. Długie, rozbudowane, pełne patosu i mocy kompozycje (“Anno Mundi”, “The Sabbath Stones”) sąsiadują z krótszymi, szybkimi strzałami w rodzaju “The Law Maker”, czy “Jerusalem” (od tego drugiego wprost trudno się uwolnić). Niczego sobie jest też piękna ballada “Feels Good To Me”. Że komercyjne i przesłodzone? Życzmy sobie jak najwięcej takiej “komercji” i “słodzenia” na radiowych antenach w dzisiejszych czasach… No i na deser opus magnum tej płyty: akustyczna miniaturka “Odin’s Court” połączona z majestatycznym kawałkiem “Valhalla”. Martin, Iommi i spółki wznieśli się tutaj na artystyczne wyżyny… Szkoda, że ten album nie zdobył takiego uznania na jakie bez wątpienia zasługiwał i po kilku chudszych latach nie przywrócił wówczas zespołowi należnej mu pozycji w rockowej branży. Ten biznes bywa czasem przewrotny, niestety… Ale ta muzyka wciąż brzmi wspaniale, nie zestarzała się ani trochę. 9/10 Robert Dłucikhttp://edtradernet.weebly.com/ This covers the 'interesting' year that Ian Gillian fronted Black Sabbath. Deep Purple in Black Sabbath? And if you include Be
Considered by many to be the first heavy metal band, Black Sabbath was formed in 1968 by Tony Iommi, Ozzy Osbourne, Geezer Butler and Bill Ward in Birmingham, UK. The band's original name was the Polka Tulk Blues Band (later shortened to Polka Tulk) and later on changed to Earth (12) before becoming Black Sabbath inspired by an Italian horror movie of the same name.
Jeśli Black Sabbath, to tylko z Ozzym - no, ewentualnie z Dio, ale to przecież tak naprawdę Heaven & Hell. Takie na ogół panują opinie pośród fanów grupy z Birmingham. Czemu nikt nie chce pamiętać ich epizodu z wokalistą Deep Purple? AntyTeza to cykl, w którym prezentujemy kontrowersyjne płyty znanych i cenionych artystów. Po latach można na nie spojrzeć w nowym świetle, z szerszej perspektywy, bez niesprzyjających okoliczności. Czy to naprawdę nieudane albumy? Postaramy się przyjrzeć problemowi z różnych stron i sprzeciwić utartym przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych Black Sabbath stał się jednym z najbardziej toksycznych składów w historii rocka. Zespół nie potrafił się dogadać z Ozzym Osbournem, co skończyło się bolesnym rozstaniem na wiele lat. Perkusista Bill Ward wspomina tamten okres jako niekończącą się libację alkoholową i to właśnie tę używkę - pośród narkotyków - podaje jako główną przyczynę ówczesnych się, że po wyrzuceniu problematycznego wokalisty, zespół wzorowo się odrodził, odnajdując zupełnie nową tożsamość z Ronniem Jamesem Dio u boku. O ile niemała grupa fanów uznaje wyłącznie dorobek Black Sabbath powstały w latach siedemdziesiątych, „Heaven & Hell” ma grono wiernych zwolenników i spokojnie można uznać, że to najbardziej ceniony album zespołu bez Ozzy' jednak jest, że to już zupełnie inna kapela, co ćwierć wieku po premierze tej płyty potwierdziło powstanie zatytułowanego w ten sam sposób zespołu. Dio śpiewał w zupełnie inny sposób niż Książę Ciemności, co wymogło też zmiany w procesie kompozycyjnym i mocno odcisnęło się na powstałym wówczas materiale. Sprawę celnie podsumował Zakk Wylde: Kiedy słuchasz Black Sabbath z okresu z Ronniem Jamesem Dio, to nie jest tak naprawdę Black Sabbath. Powinni byli nazwać ten projekt od początku Heaven & Hell, bo ten album nie ma nic wspólnego ze starym Black Sabbath. Ma z tym zespołem tyle samo wspólnego, co dajmy na to „Blizzard of Ozz”. To zupełnie inna muzyka. I pewnie można było już wtedy przewidywać, że nowy skład nie wytrzyma zbyt długo. „Mob Rules” nie powtórzył sukcesu poprzednika - ani komercyjnego, ani tym bardziej artystycznego - stanowił za to pewien obraz panującej wówczas w zespole atmosfery, która z każdym dniem stawała się gorsza. Finałem nieciekawej sytuacji była koncertówka „Live Evil”. Ronnie James Dio wspominał, że zespół był już wówczas skończony. Nie mogę nawet słuchać tej płyty, jest na niej zbyt wiele problemów. Jeśli przyjrzycie się liście płac, zwrócicie uwagę, że wokal i perkusja zostały zapisane z boku. Przejrzyjcie książeczkę i porównajcie sobie, ile w niej jest zdjęć Tony'ego Iommiego, a ile moich i Vinny'ego Appice'a. Choć w listopadzie 1982 roku Dio faktycznie zabrał ze sobą Vinny'ego Appice'a, by stworzyć nowy zespół, Black Sabbath wcale nie rozważał zakończenia kariery. Wręcz przeciwnie, od razu wziął się za poszukiwania nowego wokalisty. Wybór, na który ostatecznie się zdecydował, należy do największych kuriozów w historii rocka. Do współpracy zaproszono bowiem Iana Gillana z Deep ile oba zespoły stanowią niepodważalną klasykę cięższego brzmienia, a ich wkład w rozwój heavy metalu jest nie do przecenienia, ich twórczość jest odmienna jak - nie szukając daleko - niebo i piekło. Black Sabbath, zgodnie z tytułem, czerpał inspirację z najmroczniejszych piekielnych czeluści i opowiadał mrożące krew w żyłach historie przy zdehumanizowanych, ciężkich riffach. I o ile Deep Purple nie grał wcale ciszej, daleko mu było do atmosfery rodem z pewnością wokół „Born Again” narosłoby znacznie mniej kontrowersji, gdyby muzycy - tak jak po latach radził im Zakk Wylde już przy przygodzie z Dio - zdecydowali się na projekt pod zmienionym szyldem. Tak zresztą zakładał pierwotny plan, lecz naciski ze strony wytwórni i menedżera, Dona Ardena, nakazały im nagrywać dalej jako Black usprawiedliwiała to kolejna zmiana w składzie: na miejsce Vinny'ego Appice'a wszedł z powrotem perkusista marnotrawny, Bill Ward, który po odwyku był nowym człowiekiem. Nie wytrwał niestety w swoim postanowieniu zbyt długo - lęk przed koncertowaniem zepchnął go z powrotem w szpony alkoholizmu, a na trasie promującej „Born Again” ponownie zastąpił go kto inny. Opiekę nad nagraniami objął Robin Black, który współpracował wcześniej z Black Sabbath przy „Sabotage”. Te jednak odbywały się w dość specyficzny sposób. Dość wspomnieć, że sam Ian Gillan nie mieszkał z resztą zespołu w The Manor Studio - zamiast tego rozstawił przed nim... własny, ogromny namiot. Miał w nim nawet osobną kuchnię i oznacza to jednak, że wokalista Deep Purple nie zaangażował się w pracę twórczą. Był pomysłodawcą udanie otwierającego album, dynamicznego i potężnego „Trashed”. Co ciekawe tekst utworu oparł o własne doświadczenia: kiedy to pożyczył sobie nowy samochód Billa Warda i po wizycie w lokalnym pubie zorganizował sobie wyścigi po torze zlokalizowanym na posesji The Manor Studio. Co prawda samochód skończył wywrócony i w płomieniach, ale wokaliście nic się nie stało, a dla kawałka chyba było warto...Gillan był również odpowiedzialny za tekst prawdopodobnie najbardziej udanej kompozycji na płycie, „Disturbing the Priest”. Prawie sześciominutowy kawałek przeszywa duszną atmosferą, krzykiem wokalisty i metalicznym riffem Iommiego, w którym można upatrywać początków industrial metalu. Inspiracją do opowiedzianej w nim historii były próby, które zespół odbywał obok okolicznego kościoła, dosłownie „przeszkadzając księdzu”. Najdłuższa na płycie kompozycja „Zero The Hero” aż kipi pomysłami, z których na czele wysuwa się motoryczny riff prowadzący przez jej większą część. Brzmi znajomo? Guns N' Roses wykorzystał jego lekko zmodyfikowaną wersję w jednym ze swoich największych przebojów, „Paradise City”. To też jeden z najlepiej brzmiących fragmentów płyty, do której największych wad faktycznie należy niedopracowana sprawą nowego wokalisty zespół udał się również na nieodwiedzane wcześniej w swoich tekstach rejony, jak w konwencjonalnie rockowym, opartym na erotycznych aluzjach „Hot Line”. Tutaj z kolei riff Iommiego był prawdopodobnie - jak sam wspomina w swojej biografii - inspiracją dla „(You Gotta) Fight for Your Right (To Party!)” Beastie mógł pokazać pełnię umiejętności wokalnych dzięki posępnemu utworowi tytułowemu, choć przez cały krążek jego głos sprawia, że Sabbath jest głośniejszy niż kiedykolwiek. Jeśli komukolwiek wydaje się, że jego barwa zupełnie nie pasuje do warstwy muzycznej i muzycy nie mogli dokonać dziwniejszego wyboru, chyba nie pamięta epizodu z 1992, kiedy zespół wspomógł... Rob Halford (sytuacja powtórzyła się w 2004 roku). Zespół postanowił uczynić materiał spójniejszym, dodając dla klimatu dwa krótkie przerywniki. Warto wspomnieć zwłaszcza o „Stonehenge”, bo to właśnie przez niego Don Arden i Geezer Butler wpadli na pomysł wykorzystania ogromnych megalitów na promującej krążek trasie koncertowej. Sprawę najlepiej wyjaśni ten drugi... Don spisał odpowiednie wymiary głazów do przygotowania i przekazał menedżerowi tournée. Problem w tym, że zapisał je w metrach, mimo że miał na myśli stopy. Zamiast piętnastu stóp, przygotowano mu głazy na piętnaście metrów. Miały 45 stóp i nie mieściły nigdzie na żadnej scenie, więc musieliśmy je trzymać w magazynie. Kosztowały majątek, ale nie było na Ziemi takiej sceny, gdzie by się zmieściły. Całą sytuację dobitnie wyśmiano w filmie „Oto Spinal Tap”.Mimo że „Born Again” został zmieszany przez krytyków z błotem, radził sobie całkiem nieźle na listach sprzedaży w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Po latach jego postrzeganie uległo pewnej poprawie i nie brakuje muzyków, którzy otwarcie przyznają się do swojego uwielbienia dla niego. Należy do nich Lars Ulrich oraz Chris Barnes, ex-wokalista Cannibal Corpse, który przygotował nawet cover „Zero the Hero”.Sam Ozzy Osbourne przyznawał po premierze, że to najlepszy krążek Sabbathów nagrany bez niego. Tony Iommi krytykował go po latach przede wszystkim za produkcję, która faktycznie mogłaby być lepsza. Sam materiał nie zasłużył sobie jednak na tak złą opinię, jaką często się o nim słyszy. Największym grzechem „Born Again” jest koszmarna okładka - tej nie da się w żaden sposób jak Wy wspominacie „Born Again” Black Sabbath?
The aptly titled Born Again proffer to raise a pint to the metal gods of yore with their debut Strike with Power in the hopes of rekindling the embers left by Lemmy, et al. The danger in carrying the flame left by music’s Übermensch is that it can be difficult to escape their long shadow and the line between homage and second-rate
Szósty album legendarnej grupy BLACK SABBATH ukaże się ponownie w wersji Super Deluxe, i zawierać będzie na nowo zremasterowany oryginalny album, 13 nigdy niepublikowanych nagrań na żywo z 1975 roku, oraz siedmiocalowy singiel “Am I Going Insane (Radio)”/”Hole In The Sky” z okładką-reprodukcją japońskiego wydania. Kiedy w 1975 roku Black Sabbath wchodził do studia żeby nagrać swój szósty album “Sabotage”, zespół był uwikłany w skomplikowany proces sądowy ze swoim byłym managerem. Muzycy czuli się osaczeni, niemal sabotowani przez całą sytuację – stąd właśnie nazwa albumu – paradoksalnie jednak to uczucie przelane zostało na intensywność muzyki, którą stworzyli w studio. Pomimo tego jak bardzo uwaga zespołu był wówczas rozproszona, muzykom udało się stworzyć jeden ze swoich najbardziej dynamicznych i paradoksalnie niedocenianych albumów w swojej karierze. BMG składa hołd patronom heavy metalu, tworząc kolekcjonerskie wydanie zawierające na nowo zremasterowaną wersję oryginalnego albumu oraz pełen koncert zarejestrowany na trasie w 1975 roku. SABOTAGE: SUPER DELUXE EDITION dostępny będzie od 11 czerwca 2021 r. w wersji 4 LP na 180 gramowych winylach plus siedmiocalowy singiel, zawierający radiową wersję “Am I Going Insane (Radio)” oraz “Hole In The Sky” na stronie B oraz opakowany w reprodukcję rzadkiego japońskiego wydania tego singla. Dostępna będzie także wersja 5 CD. Obydwie wersje są już możliwe do zamówienia pod tym linkiem: Na nowo zremasterowany album będzie także dostępny przez serwisy streamingowe i do pobrania w dniu premiery. Już dziś można posłuchać utworu “Am I Going Insane (Radio)” pod tym linkiem: BLACK SABBATH Ozzy Osbourne, Tony Iommi, Geezer Butler i Bill Ward nagrali “Sabotage” w Londynie i Brukseli, a drugim producentem albumu został Mike Butcher. Osiem utworów zostało wydanych najpierw w lipcu 1975 roku w Stanach, gdzie płyta pokryła się złotem, a potem w sierpniu w Wielkiej Brytanii, gdzie album zyskał status srebrnej płyty. “Sabotage” zyskał także przychylność prasy, dostając wszędzie pozytywne recenzje za mocne pozycje takiej jak “Hole In The Sky” i “Symptom Of The Universe” a także bardziej eksperymentalny “Supertzar”, na którym zagościła harfa, meltoron i Brytyjski Chór Kameralny. SABOTAGE: SUPER DELUXE EDITION przedstawi także 16 utworów nagranych na żywo, z których 13 nigdy nie zostało dotąd wydanych. Zarejestrowane zostały one w 1975 roku, w trakcie trasy koncertowej kwartetu po USA, promującej ten album. Na dodatkowych płytach znajdą się koncertowe wykonania takich utworów jak “Spiral Architect” z debiutanckiego albumu grupy “Black Sabbath”, czy “Sabbra Cadabra” z poprzedniej płyty “Sabbath Bloody Sabbath” z 1973 roku. Sam “Sabotage” reprezentują takie utwory jak “Hole In The Sky” czy “Megalomania”. Muzyce towarzyszyć będzie historia albumu spisana w książeczce dodanej do albumu, która zawierać będzie także wypowiedzi członków zespołu i prasy muzycznej. Znajdą się tam również rzadkie zdjęcia i wycinki prasowe z tego okresu. Poza tym, w box secie znajdzie się też replika książeczki koncertowej z koncertu w Madison Square Garden w 1975 r. oraz kolorowy plakat trasy “Sabotage” z tego samego roku. SABOTAGE: SPER DELUXE EDITION Dostępne wersje 4 LP + 7’’ oraz 4 CDPremiera Wydawca: BMG Wydanie CD Pierwsza płyta: Original Album Remastered “Hole In The Sky”“Don’t Start (Too Late)”“Symptom Of The Universe”“Megalomania”“Thrill Of It All”“Supertzar”“Am I Going Insane (Radio)”“The Writ” Druga płyta: North American Tour Live ’75 “Supertzar”/“Killing Yourself To Live” *“Hole In The Sky” “Snowblind” *“Symptom Of The Universe” “War Pigs” *“Megalomania” “Sabbra Cadabra” *Jam 1 including guitar solo *Jam 2 including drum solo *“Supernaut” *“Iron Man” * Trzecia płyta: North American Tour Live ’75 Guitar Solo including excerpts of “Orchid” and “Rock ’n’ Roll Doctor” *“Black Sabbath” *“Spiral Architect” *“Embryo”/“Children Of The Grave” *“Paranoid” * Czwarta płyta: “Am I Going Insane (Radio)” – Single Edit“Hole In The Sky” Wydanie winylowe: Pierwsza płyta: Original Album Remastered Side One “Hole In The Sky”“Don’t Start (Too Late)”“Symptom Of The Universe”“Megalomania” Side Two “Thrill Of It All”“Supertzar”“Am I Going Insane (Radio)”“The Writ” Druga płyta: North American Tour Live ’75 Side Three “Supertzar”/“Killing Yourself To Live” *“Hole In The Sky” “Snowblind” * Side Four “Symptom Of The Universe” “War Pigs” * Trzecia płyta: North American Tour Live ’75 Side Five “Megalomania” *“Sabbra Cadabra” * Side Six Jam 1 including guitar solo *Jam 2 including drum solo *“Supernaut” Czwarta płyta: North American Tour Live ’75 Side Seven “Iron Man” *Guitar Solo including excerpts of “Orchid” and “Rock ’n’ Roll Doctor” *“Black Sabbath” * Side Eight “Spiral Architect” *“Embryo”/“Children Of The Grave” *“Paranoid” * 7” Single “Am I Going Insane (Radio)” – Single Edit“Hole In The Sky” * utwory dotąd niepublikowane źródło: BMG Powiązane Artykuły
. 368 44 439 84 56 273 126 271