Uznając, że życie jest fundamentalnym dobrem człowieka, a troska o życie i zdrowie należy do podstawowych obowiązków państwa, społeczeństwa i obywatela; uznając prawo każdego do odpowiedzialnego decydowania o posiadaniu dzieci oraz prawo dostępu do informacji, edukacji, poradnictwa i środków umożliwiających korzystanie z tego prawa, stanowi się, co następuje:
Kolejna próba przeforsowania kontrowersyjnych przepisów To kolejna próba przeforsowania kilku kontrowersyjnych projektów obywatelskich. Ustawa "Zatrzymaj aborcję" była już procedowana w sejmie w 2017 roku i wywołała ogólnopolski sprzeciw tysięcy Polek i Polaków. Drugi dokument, autorstwa Fundacji Stop Pedofilii, jest de facto próbą całkowitego zakazu edukacji seksualnej. Sejm zajmie się nimi tuż po świętach. To już kolejna próba przeforsowania kontrowersyjnych przepisów. W przyszłym tygodniu, 15 i 16 kwietnia, na sejmową mównicę trafią obywatelskie projekty ustaw w sprawie zakazu aborcji oraz edukacji seksualnej. Pierwszy z projektów - Zatrzymaj aborcję - autorstwa Kai Godek, przewiduje całkowity zakaz aborcji. Według Godek jej ustawa "zlikwiduje dyskryminację chorych dzieci poczętych poprzez zapewnienie im tej samej ochrony prawnej, która przysługuje obecnie zdrowym dzieciom poczętym". W praktyce gdyby z... ( Pozostało znaków: 2154 ) Ten artykuł został przeniesiony do archiwum Możesz uzystkać dostęp do wszystkich archiwalnych newsów i artykułów zostając abonentem usługi Przyjaciel Twoja opłata pomoże nam w utrzymaniu portalu Ustawa ma wejść w życie 1 września 2023 r. Komitet "Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców" został zarejestrowany w Sejmie w kwietniu. Wtedy rozpoczął zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o ochronie dzieci. 30 września Sąd Najwyższy opublikował bardzo krytyczną opinię na temat głośnego projektu ustawy, którego konsekwencją może być kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności dla edukatorów seksualnych. Zdaniem Sądu Najwyższego ustawa "Stop pedofilii" została przygotowana z pośpiechem oraz bez wcześniejszych konsultacji specjalistycznych. Dokument w sieci został opublikowany przez Barta Staszewskiego, aktywistę. We wstępie Biuro Studiów i Analiz Sądu Najwyższego opisuje obecny stan prawny Kodeksu karnego, który przewiduje karę za propagowanie lub zachwalanie zachowań o charakterze pedofilskim. Projekt "Stop pedofilii" jest pełen sprzeczności Sąd Najwyższy widzi kilka niekonsekwencji w obywatelskiej ustawie "Stop pedofilii". SN zauważa, że w paragrafie czwartym projektu pominięto penalizacje za propagowanie i pochwalanie małoletnich do "innych czynności seksualnej". Opiniodawcy nie potrafią rozstrzygnąć, czy pominięcie było celowym zabiegiem, czy może doszło do omyłki legislacyjnej. Kolejną kwestią, o wiele bardziej istotną, jest fakt, że propozycja karania za propagowanie i pochwalanie małoletniego do obcowania płciowego jest niemożliwa do realizacji ze względu na to, że obcowanie seksualne z małoletnim powyżej 15. roku życia w świetle polskiego prawa nie jest objęte kryminalizacją, czyli nie stanowi czynu zagrożonego karą. Sąd Najwyższy analizuje również znaczenie czasowników "propagować" i "pochwalać". "Propagowanie" znaczy "upowszechnianie jakichś poglądów, wiedzy, idei" i jest to określenie o znaczeniu neutralnym. "Pochwalać" ma z kolei kontekst pozytywnego odnoszenia się do jakiejś rzeczy. O ile SN uważa pochwalanie podejmowania małoletniego do obcowania płciowego za moralnie wątpliwe, tak propagowanie już nie. Propagowanie to zdaniem Sądu Najwyższego dostarczanie rzetelnej wiedzy (np. na lekcjach edukacji - Wiedza ta ma charakter informacyjny, a czasem też zniechęcający. Propagowanie rozumiane jako upowszechnianie wiedzy, również w trakcie zajęć prowadzonych w szkole w ramach np. biologii. Sąd Najwyższy wprost podważa wiarygodność projektu obywatelskiego Biuro Studiów i Analiz Sądu Najwyższego wprost krytykuje projekt "Stop pedofilii", twierdząc, że uchwalenie go dopuściłoby do sytuacji karania za przekazywanie wiedzy na temat seksualności człowieka, co byłoby sprzeczne z konstytucją. "Racjonalny Projektodawca nie może przewidywać jednocześnie z jednej strony obowiązku realizowania programu nauczania szkolnego przez nauczyciela przekazywania pewnych treści, a z drugiej strony kryminalizować zachowania tego typu, w szczególnie w typie kwalifikowanym" - czytamy. Eksperci z Sądu Najwyższego stawiają mocny zarzut twierdząc, że przygotowanie projektu "Stop Pedofilii" nie zostało podparte badaniami. "Projektodawcy nie wykazali zresztą w uzasadnieniu projektu przeprowadzenia analizy w sprawie identyfikacji rozwiązań alternatywnych wobec zaprojektowanej regulacji. Stanowi to o niepełnym rozważeniu działań zmierzających do realizacji celu założonego przez Projektodawców. Co więcej, uzasadnienie projektu nie wskazuje na to, ażeby skala zjawiska zdawała się naukowo zbadania i uzasadniona, co także stawia projektowaną kryminalizację pod znakiem zapytania" - dodają eksperci z Sądu Najwyższego. Zdaniem SN projekt przygotowano w pośpiechu, co jest szczególnie niepożądane dla reform edukacji. "Dynamizm legislacyjny nie jest wskazany w szczególności w obszarze oświaty, który ze względu na dobro dzieci wymaga nie tylko odpowiednich regulacji, ale przede wszystkim poczynionych wcześniej konsultacji specjalistycznych" - czytamy. Zdaniem opiniodawców, krótki czas realizacji projektu zaproponowany przez autorów projektów sprawia, że nie da się go wprowadzić w jakości niebudzącej wątpliwości. A to mogłoby spowodować zagrożenie postawienia niektórych nauczycieli przed koniecznością wyboru przestrzegania obowiązującego programu nauczania albo przestrzegania regulacji karnych. Czarnek: Wara od naszych dzieci. – Jeśli państwo w Unii Europejskiej, w Komisji Europejskiej są niededukowani seksualnie, to niech się sami edukują – tak minister edukacji i nauki

Prawo i Sprawiedliwość popiera ustawę „Stop Pedofilii” i domaga się jej rozszerzenia, zakazując rzetelnej edukacji seksualnej w szkołach. AKTUALIZACJA godz. 19:20 Na popołudniowym posiedzeniu Sejmu głosami posłów i posłanek Prawa i Sprawiedliwości przegłosowano penalizację ustawy „Stop Pedofilii”, zakazującej edukacji seksualnej. Projekt ustawy trafił do dalszych prac w komisji 221 głosami PiS, 6 głosami posłów Kukiz'15, 3 posłów Konfederacji i 2 posłów PSL. Projekt obywatelski zakłada 5-letnią karę pozbawienia wolności dla edukatorów seksualnych. Według autorów i zwolenników penalizacji ustawy edukacja seksualna demoralizuje dzieci . Tymczasem edukacja seksualna to rozmowa o bezpiecznym seksie, chorobach przenoszonych drogą płciową, nauka o własnym ciele, sposobach antykoncepcji, a także zdrowiu psychicznym. To także uświadamianie dzieci, że inne osoby nie mogą dotykać ich w miejscach intymnych, jak być asertywnym w trudnych sytuacjach i czym jest tożsamość płciowa. Edukacja seksualna to jedna z najskuteczniejszych metod do walki z pedofilią, ale najwyraźniej posłowie, głosujący za penalizacją ustawy, mają inne cele niż ochrona dzieci. Politycy PiS i Konfederacji propagują wartości chrześcijańskie, które nie uznają takich kwestii jak: innych czynności seksualnych (np. masturbacja), antykoncepcji i homoseksualizmu. PiS przegłosował ustawę o zakazie edukacji seksualnej. Projekt trafił do komisji. Co to oznacza? >>> W niedzielę 13 października odbyły się wybory parlamentarne, w których wybraliśmy nowy Sejm i Senat. W wyborach do Sejmu większość głosów zdobyło Prawo i Sprawiedliwość (43,59%, 235 posłów). Koalicja Obywatelska otrzymała 27,40% (do Sejmu wprowadzi 134 posłów), Polskie Stronnictwo Ludowe zdobyło 8,55% poparcia (49 posłów w Sejmie). Próg wyborczy przekroczyła również Konfederacja, partia o poglądach skrajnie prawicowych, głosząca homofobiczne i faszystowskie postulaty, zdobywając prawie 7% głosów, co oznacza, że w sejmowych ławach zasiądzie 11 posłów z tego ugrupowania. Prawo i Sprawiedliwość posiada większość głosów w nowym Sejmie. Partia popiera projekt obywatelski „Stop Pedofilii”, zawierającym penalizację edukacji seksualnej. Oznacza to, że posłowie zagłosują za wprowadzeniem kar więzienia dla edukatorów seksualnych. PiS domaga się 5-letniej kary pozbawienia wolności za szerzenie edukacji seksualnej i propagowanie antykoncepcji. Za projektem opowiada się również Konfederacja. Jak wygląda sytuacja kobiet w Polsce po wyborach parlamentarnych? Oto, co musicie wiedzieć! >>> Prawo i Sprawiedliwość chce zakazać edukacji seksualnej w Polsce Projekt obywatelski „Stop Pedofilii” powstał z inicjatywy środowisk ultrakatolickich, fundacji Pro-Prawo do Życia i organizacji pozarządowej Ordo Iuris, stojących również za projektem całkowitego zakazu aborcji. Wczoraj odbyło się pierwsze czytanie w Sejmie, natomiast głosowanie odbędzie się dzisiaj w godzinach Wiele wskazuje na to, że projekt zostanie skierowany do prac w komisji. Penalizacja ustawy zakłada karę wiezienia dla edukatorów seksualnych, zakazując tym samym edukacji seksualnej, propagowania antykoncepcji, przekazywania wiedzy o seksualności i uświadamiania o tym, jak dbać o swoje zdrowie i komfort psychiczny, a także o swoje ciało. Prawicowi politycy uznają edukację seksualną za podżeganie małoletnich do podejmowania inicjacji seksualnej, próbując odebrać prawo do edukacji. Eksperci zwrócili uwagę na to, że sformułowanie „małoletni” zawarte w projekcie „Stop Pedofilii” jest nieprawidłowe. W świetle prawa oznacza „osobę, która nie ukończyła 18 roku życia” podczas gdy w Polsce osoby powyżej 15 roku życia mogą być aktywne seksualnie. „Jesień średniowiecza”, czyli protest przeciwko ustawie „Stop Pedofilii” W całej Polsce w największych miastach, w Warszawie, obędą się protesty „Jesień średniowiecza” przeciwko zakazaniu edukacji seksualnej. W czasie głosowania o godzinie obywatele zgromadzą się w stolicy pod Sejmem i wyrażą swój sprzeciw przeciwko projektowi obywatelskiemu „Stop Pedofilii”, zakazującemu rozmowie o bezpiecznym seksie i orientacji seksualnej, a także uświadamianiu w kwestii chorób wenerycznych i antykoncepcji oraz tłumaczeniu dzieciom, że inne osoby nie mają prawa dotykać ich w miejscach intymnych. Dołączcie do wydarzenia na Facebooku TUTAJ >>>. Zobacz także:

Oto zamiast zająć się realnym problemem braku edukacji seksualnej w polskich szkołach, pogrążona w wyborczej gorączce scena polityczna serwuje nam kolejne igrzyska. Z życiem przeciętnego wyborcy – zwłaszcza tego młodszego – ta szarża pod przywództwem starszego pokolenia ma coraz mniej wspólnego.
W Sejmie właśnie odbywa się pierwsze czytanie projektu obywatelskiego "Stop pedofilii". Projekt zakłada penalizację edukacji seksualnej. PiS w pełni popiera projekt, posłowie partii domagali się jedynie wyższych kar za "przestępstwo". Piotr Kaleta (PiS) zwracał się do Joanny Scheuring-Wielgus z homofobicznym "dowcipem": "proszę pozdrowić Biedronia" Trwa właśnie „odwieszone posiedzenie” Sejmu, podczas którego, zgodnie z zapowiedziami, odbywa się pierwsze czytanie projektu obywatelskiego „Stop pedofilii”. Wypowiedzi klubu PiS, który do tej pory projektu obywatelskiego nie komentował jednoznacznie, wskazują na to, że projekt przejdzie pierwsze czytanie i zostanie skierowany do prac w komisji. Aktualizacja: zarządzono przerwę w posiedzeniu Sejmu. Blok głosowań odbędzie się w środę, 16 października, w godzinach Projekt obywatelski „Stop pedofilii” analizowaliśmy szczegółowo w tekście: Więzienie za edukację seksualną i przepisanie antykoncepcji. Projekt „Stop pedofilii” w Sejmie. Projekt, przygotowany przez środowiska ultrakatolickie, zakłada rozwinięcie art. 200b kodeksu karnego, który penalizuje „pochwalanie zachowań o charakterze pedofilskim”. Projekt zamierza rozszerzyć penalizację o „propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej (…) w związku z wychowywaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką na terenie szkoły”. Takie przestępstwo zagrożone miałoby być karą do 3 lat więzienia. Choć w projekcie nie pojawia się wprost „edukacja seksualna”, to autorzy nie ukrywają, że właśnie o nią chodzi. Niejasne i na pozór niewinne sformułowania „propagowanie” czy „pochwalanie” w intencji projektodawców mogą być uznawane za podstawę do zakazu nowoczesnej edukacji seksualnej, której istotą jest otwarta rozmowa i przekazywanie wiedzy o obcowaniu seksualnym i w ogóle ludzkiej seksualności, w tym zagrożeniach, jakie grożą młodym ludziom (pedofilia). W uzasadnieniu projektu czytamy: „Odpowiedzialne za »edukację« seksualną środowiska wchodzą do kolejnych placówek oświatowych w Polsce, rozbudzając dzieci seksualnie oraz promując wśród uczniów homoseksualizm, masturbację i inne czynności seksualne”. Jako przykłady zajęć „propagujących lub pochwalających podejmowanie czynności seksualnych” wymieniane są zajęcia dotyczące: antykoncepcji; profilaktyki ciąż wśród nieletnich i chorób przenoszonych drogą płciową (np. HIV i AIDS), dojrzewania i dorastania; dokument wymienia zwłaszcza takie problemy jak: – równość, tolerancja, różnorodność, – przeciwdziałanie dyskryminacji i wykluczeniu, – przeciwdziałanie przemocy, – homofobia, – tożsamość płciowa, gender. Zakaz „propagowania nietradycyjnych zachowań seksualnych wśród nieletnich” w Rosji Putina stanowi bat na osoby LGBT (prezydent Duda wyrażał zainteresowanie takim rozwiązaniem), w Polsce ustawa miałaby chronić młodzież przed wiedzą o seksualności niezgodną z katolickim nauczaniem o grzechu, czystości i wierności małżeńskiej (zobacz „Katecheza o seksie”). Projekt nowelizacji kodeksu karnego Art. 200b. §1. Kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. §2. Tej samej karze podlega, kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego. §3. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w §2 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. §4. Kto propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej, działając w związku z zajmowaniem stanowiska, wykonywaniem zawodu lub działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką nad nimi albo działając na terenie szkoły lub innego zakładu lub placówki oświatowo-wychowawczej lub opiekuńczej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Projekt jest nie tylko drakoński, ale zawiera wiele błędów. Przede wszystkim posługuje się pojęciem „osoby małoletniej”, czyli takiej, która ma mniej niż 18 lat. Tymczasem według polskiego prawa osoby powyżej 15 roku życia mogą podejmować aktywność seksualną. W myśl tych przepisów odpowiadałaby zatem nie tylko szkolna psycholożka mówiąca dwunastolatkowi, że masturbacja jest normalnym zjawiskiem, ale także seksedukatorka, która wyjaśnia siedemnastolatkom, jak bezpiecznie uprawiać seks. PiS i Konfederacja popierają W imieniu klubu PiS stanowisko wygłosił poseł Andrzej Matusiewicz. „Jak widzimy – obecna ochrona jest niepełna i niewystarczająca – perorował. Projekt zapewnia pełniejszą realizację praw człowieka, realizuje ochronę dóbr dziecka, poszanowania godności, wolności od przemocy psychicznej, ochrony jego prywatności i wrażliwości. To wszystko wartości konstytucyjne. Projektowana zmiana w pełni realizuje prawo rodziców do wychowania dziecka zgodnie z przekonaniami”. PiS jednak uważa, że projekt powinien mocniej penalizować. Matusiewicz zwrócił uwagę, że przestępstwo zagrożone karą do trzech lat więzienia może zostać warunkowo umorzone. Dlatego propozycją PiS jest kara pięcioletniego więzienia. Zachwycony ustawą był także Jacek Wilk, poseł z list Kukiz’15, polityk Konfederacji: „Tak intymne sfery nie mogą być roztrząsane w szkołach”. Opozycja nawołuje do odrzucenia Krytykowali projekt: Arkadiusz Myrcha (KO): „Lektura nie pozostawia złudzeń, że chodzi o kryminalizację edukacji seksualnej”. „To manifest, a nie merytoryczne uzasadnienie ustawy, brakuje badań, opinii ekspertów, analizy orzecznictwa”. Krzysztof Paszyk (PSL): „To projekt, który penalizuje wszystkie inicjatywy edukujące dzieci, młodzież o sprawach seksualności i fizyczności”. „Mówię z perspektywy rodzica: Państwo widzicie zagrożenie nie w tym miejscu, gdzie ono występuje. Największe zagrożenie jest tu – w telefonach, tabletach, smartfonach. Dzieci w smartfonach mają pornografię w najgorszym wydaniu”. Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica) zwracała uwagę, że to nie edukacja seksualna jest problemem, ale jej brak. Wypomniała Stanisławowi Piotrowiczowi obronę księdza pedofila, przypomniała o „ciumkaniu„. Po wystąpieniu Scheuring-Wielgus na mównicę wszedł Piotr Kaleta z PiS, krytykując jej wystąpienie. Swoje wystąpienie skończył słowami „proszę pozdrowić Roberta Biedronia”, co stanowiło czytelną homofobiczna aluzję do orientacji homoseksualnej lidera Wiosny, która – według propagandy homofobicznej – łączy się z pedofilią. Jarosław Kaczyński ostrzegał w kampanii wyborczej przed zagrożeniem „naszych dzieci” ze strony LGBT. Głosowanie nad projektem odbędzie się w środę 16 października ok. Co istotne, projektów obywatelskich nie obejmuje zasada dyskontynuacji. Oznacza to, że nawet jeśli ustawa przejdzie w środę tylko pierwsze czytanie, będzie mogła trafić do komisji i na kolejne czytania w następnej kadencji Sejmu. Dominika Sitnicka Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o polityce i mediach. Prowadzi relacje LIVE w mediach społecznościowych.
Arkadiusz Myrcha (PO) podkreślał: - Lektura nie pozostawia złudzeń, że chodzi o kryminalizację edukacji seksualnej. Zastrzeżenia ma również Sąd Najwyższy, przypominając, że "w polskim
Treść zgłoszonego przez posłów Ruchu Palikota projektu ustawy o edukacji seksualnej składająca się na druk sejmowy 1298 jest powtórzeniem treści projektu, który wcześniej był procedowany pod numerem 1036. Projekt budzi zasadnicze wątpliwości co do zgodności z art. 18 oraz art. 53 ust. 3 Konstytucji RP. Narusza on zasady techniki prawodawczej oraz operuje nieadekwatną wiedzą o istniejącym stanie prawnym jak i o realiach życia społecznego. Wstęp: błędna kwalifikacja projektu Treść zgłoszonego przez posłów Ruchu Palikota projektu ustawy o edukacji seksualnej (druk sejmowy 1298) stanowi powtórzenie części unormowań, zgłoszonego przez tych samych posłów przed rokiem, projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie (druk sejmowy 562). Konkretnie, chodzi o art. 6 owego wcześniejszego projektu oraz o mający jeszcze szerszy zakres zastosowania art. 16. Projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie został odrzucony przez Sejm 10 października 2012 r. a już w miesiąc później, jego część została powtórzona jako projekt ustawy o edukacji seksualnej, któremu nadano nr 1036. Projekt ten został wycofany 13 stycznia a następnie zgłoszono go na nowo i jest procedowany pod numerem 1298. Zgodnie z § 96 ust. 1, rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dnia 20 czerwca 2002 r. w sprawie „Zasad techniki prawodawczej”, analizowany tutaj projekt ustawy zawarty w druku sejmowym 1298, powinien być nazwany projektem „o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz ustawy o systemie oświaty”. W rzeczywistości bowiem, nie jest to projekt samoistnej regulacji, ale nowelizacji dwóch ustaw polegający na wykreśleniu jednego przepisu z ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz na dodaniu jednego artykułu do ustawy o systemie oświaty. Projekt ustawy przewiduje wykreślenie art. 4 ustawy o planowaniu rodziny, zgodnie z którego ust. 1, do programów nauczania szkolnego wprowadzono wiedzę o życiu seksualnym człowieka, zasady świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, wiedzę o wartości rodziny, o życiu w fazie prenatalnej, o metodach i środkach świadomej prokreacji. Przedmiot ten nauczany jest w szkołach pod nazwą „wychowanie do życia w rodzinie”. W jego miejsce, projektodawcy na mocy art. 13b ustawy o systemie oświaty chcą wprowadzić nowy przedmiot o nazwie „wiedza o seksualności człowieka”. Unormowanie to, jedynie od strony formalno redakcyjnej różni się od art. 6, odrzuconego projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie (druk sejmowy 562). W projekcie tamtym również przewidywano nowy przedmiot o nazwie „wiedza o seksualności człowieka”. Za każdym razem chodzi o zredukowanie nauczanych treści do wiedzy o ludzkiej seksualności, pomijając wiedzę o wartościach rodzinnych i o życiu prenatalnym człowieka. Proponowany przedmiot „wiedza o seksualności człowieka” obejmuje szereg nowych treści programowych (art. 13b ust. 3). Do treści tych należy wiedza na temat rozwoju psychoseksualnego człowieka, tożsamości seksualnej, społecznych i kulturowych aspektów aktywności seksualnej, praw seksualnych. Pominięto natomiast obecną w aktualnej ustawie o planowaniu rodziny, wiedzę o wartości rodziny i o życiu w fazie prenatalnej. Nowelizacja ta polega zatem na wyeliminowaniu tych ostatnich treści z programów nauczania i zredukowaniu przedmiotu do zagadnień związanych z seksualnością. Manipulacja treścią opinii Sądu Najwyższego. W uzasadnieniu projektu ustawy o edukacji seksualnej w istotny sposób zniekształcono treść opinii Sądu Najwyższego z dn. 12 kwietnia 2012 r. (BSA I – 021 – 41/12) odnoszącej się do odrzuconego 10 października projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie. W uzasadnieniu obecnego projektu ustawy napisano: „… polski Sąd Najwyższy, w opinii do projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie (Sejm VII kadencji, druk nr 562) stwierdził, że „z pełną aprobatą można przyjąć propozycję nauczania o profilaktyce zdrowotnej, ochronie przed przemocą seksualną, kształtowaniu relacji partnerskich” (s. 9 uzasadnienia projektu). W rzeczywistości stanowisko Sądu Najwyższego w tej kwestii było następujące: „O ile z pełną aprobatą można przyjąć propozycję nauczania o profilaktyce zdrowotnej, ochronie przed przemocą seksualną, kształtowaniu relacji partnerskich, o tyle poważne wątpliwości budzi pominięcie nauki o wartości rodziny oraz życiu dziecka w fazie prenatalnej, które przewiduje aktualnie obowiązująca ustawa” (wytłuszczono fragmenty pominięte). Zasadność pominięcia w programie przedmiotu nauki o rodzinie i wartości małżeństwa w świetle Konstytucji. W konkluzji swoich rozważań dotyczących propozycji wprowadzenia przedmiotu „wiedza o seksualności człowieka” Sąd Najwyższy wskazał, iż nauczanie o seksualności człowieka nie może pomijać nauki o rodzinie i wyjaśniania, że odpowiedzialne rodzicielstwo (w sytuacjach typowych, a zarazem oczekiwanych w polskim prawie) powinno być poprzedzone zawarciem związku to stanowisko SN stwierdził, że pominięcie w nowej ustawie części dotychczasowych przesłanek uznaje się za działanie celowe, które może niekiedy oznaczać nawet wprowadzenie zakazu kierowania się nimi. Posunięcie takie nie jest w analizowanym przypadku dopuszczalne za względu na obowiązywanie zasady ustrojowej wynikającej z art. 18 Konstytucji, czyniącej małżeństwo i rodzinę przedmiotem ochrony i opieki Rzeczypospolitej. Sąd Najwyższy podkreślił jednocześnie, że art. 18 stanowi samoistną podstawę oceny konstytucyjności, zatem „unormowania ustawowe, które przekreślałyby istniejący system ochrony i opieki wartości rodzinnych, mogłyby – tylko z tego powodu – zostać uznane za niezgodne z Konstytucją” a tym samym uzasadnione są „wątpliwości co do zgodności z Konstytucją omówionej zmiany, którą przewiduje projekt ustawy”. Sąd Najwyższy uzasadniał swoje stanowisko następująco: „Artykuł 18 Konstytucji jest normą nadrzędną i wiążącą dla ustawodawcy zwykłego oraz dla wszystkich podmiotów stosujących prawo w procesie jego wykładni. Przyjmuje się, że wszystkie przepisy prawa, łącznie z normami Konstytucji, należy interpretować i stosować w sposób pozwalający na najpełniejsze uwzględnienie wartości aksjologicznych związanych z instytucją małżeństwa i rodziny. W związku z tym przygotowanie do „odpowiedzialnego macierzyństwa i ojcostwa”, o których mowa w art. 6 ust. 3 projektu ustawy, nie wydaje się możliwe bez przekazania informacji o rodzinie, powstającej wskutek zawarcia małżeństwa, bo nadal taki jest (mimo niewątpliwych zmian społecznych i obyczajowych) obowiązujący normatywny model rodziny zagwarantowany w Konstytucji, jako zasada ustrojowa państwa polskiego. Sąd Najwyższy jednocześnie podkreślił, „że wśród głównych celów polityki ludnościowej Polski, przedstawionych przez Rządową Radę Ludnościową w marcu 2012 r., na pierwszym miejscu wymieniono „tworzenie warunków sprzyjających powstawaniu rodzin, przede wszystkim poprzez zawierania małżeństw i realizację planów prokreacyjnych” co jest w pełni zgodne ze wskazówkami wynikającymi z treści art. 18 Konstytucji RP. Realizacji tego celu powinna służyć, między innymi, edukacja młodzieży. Nie może ona koncentrować się głównie na problematyce seksualności, a pomijać (lub marginalizować) nauczanie o roli rodziny tworzonej przez zawarcie małżeństwa. Program przedmiotu nauczania, o treści wskazanej w aktualnie obowiązującej ustawie, lepiej realizuje wymagania konstytucyjne od zaproponowanego w opiniowanym projekcie”. Pominięcie nauki o życiu dziecka w fazie prenatalnej. Sąd Najwyższy negatywnie ocenił również pominięcie w zakresie przedmiotu „wiedza o seksualności człowieka” informacji dotyczących życia dziecka w fazie prenatalnej. W opinii o projekcie wskazano, iż wiedza taka jest szczególnie istotna w kontekście propozycji poszerzenia możliwości stosowania aborcji, podnosząc, iż trudno decydować świadomie, gdy nie ma się wiedzy, między innymi, o stanie rozwoju w danym okresie życia płodowego i kolejnych etapach życia dziecka, które ma zostać unicestwione wskutek przerwania ciąży. Ponadto zauważył, iż brak wiedzy o życiu płodowym dziecka ułatwia podjęcie decyzji o aborcji, która wszak co do zasady jest zakazana przez prawo polskie. Kwestia zasadności przyjęcia nowej ustawy. Projektodawcy uzasadniając konieczność przyjęcia proponowanej ustawy wskazuje na szereg międzynarodowych dokumentów, które podkreślają konieczność edukacji seksualnej dzieci i młodzieży. Podnosi przy tym, iż Polska zobowiązała się na mocy tych dokumentów do wprowadzenia edukacji seksualnej, zaś niniejszy projekt ustawy ma na celu realizację tych zobowiązań. Jednocześnie jednak nie wskazano na żadne międzynarodowe umowy, które zobowiązywałyby Polskę do wprowadzenia edukacji seksualnej w kształcie określonym w projekcie. Co więcej, nie wyjaśniono, dlaczego pomija się fakt, że wiedza z zakresu seksualności człowieka jest nauczana w ramach przedmiotu „wychowanie do życia w rodzinie”, co zresztą projektodawca sam przyznaje (s. 21). W uzasadnieniu projektu znalazły się również nieprawdziwe informacje: Twierdzi się tam: … niedopuszczalne jest rozwiązanie stosowane obecnie na gruncie polskim, zgodnie z którym nauczyciel odpowiedzialny za prowadzenie zajęć z edukacji seksualnej ma prawo wyboru programu odpowiadającego jego opcji światopoglądowej. Wbrew tym bezpodstawnym stwierdzeniom, żaden przepis prawa nie daje nauczycielowi prawa wyboru programu odpowiadającego jego opcji światopoglądowej. Jeżeli – zdaniem projektodawcy – takie przypadki się zdarzają, to powinien to wykazać. Co więcej, proponowane, nowe przepisy nie wprowadzają żadnych rozwiązań, które mogłyby zapobiegać owej rzekomej praktyce, nawet, jeśliby ona istniała, co jednak w najmniejszym nawet stopniu nie zostało uprawdopodobnione. W dalszym ciągu uzasadnienia bezpodstawnie stwierdza się, że obowiązywanie dotychczasowych przepisów „… skutkuje w praktyce omijaniem przez nauczyciela tematów najtrudniejszych, a tak ważnych dla młodych ludzi, jak np. rozpoznawanie zachowań pedofilskich, sposoby antykoncepcji czy ochrona przed chorobami przenoszonymi drogą płciową. Pozwalają na to obecne unormowania. Tym samym nauczanie w zakresie przedmiotu jest obecnie nieskuteczne i kontrproduktywne.”. Projektodawca nie tylko nie wskazał dotychczasowych rozwiązań, które rzekomo pozwalają na omijanie niektórych treści programowych, ale nie wskazano też, które z proponowanych w projekcie rozwiązań mogłyby zmieniać owe, rzekomo istniejące unormowania, lub chociażby, rzekomą istniejącą, praktykę. Projektodawca argumentując na rzecz wprowadzenia proponowanych przepisów po raz kolejny dopuścił się manipulacji treścią opinii Sądu Najwyższego. W uzasadnieniu na stronie 20 druku sejmowego stwierdził: Wprowadzony przedmiot pozwoli, w stosunku do stanu obecnego, ujednolicić działania dotychczas chaotycznie podejmowane przez jednostki samorządu terytorialnego w aspekcie edukacji seksualnej, w szczególności ochrony dzieci przed przemocą seksualną. Jak zauważył Sąd Najwyższy w opinii do projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie, „teza (…), iż szkolne nauczanie o życiu seksualnym człowieka jest bardzo dalekie od doskonałości wydaje się prawdopodobna (choć zapewne nie dotyczy sytuacji we wszystkich placówkach). Tymczasem Prezes Sądu Najwyższego wyraźnie oddzielił kwestię programu nauczania i kwestię praktyki jego realizacji, przy czym cytowana wypowiedź odnosiła się do hipotetycznej praktyki nauczania. Jednocześnie jednak Sąd Najwyższy wyraźnie podkreślił, że aktualny program nauczania znacznie lepiej realizuje konstytucyjne wymagania niż proponowany program przedmiotu „wiedza o seksualności człowieka”: Program przedmiotu nauczania, o treści wskazanej w aktualnie obowiązującej ustawie, lepiej realizuje wymagania konstytucyjne od zaproponowanego w opiniowanym projekcie. Inną kwestią jest ocena realizacji obowiązującego programu nauczania w praktyce. Teza zawarta w uzasadnieniu opiniowanego projektu, iż szkolne nauczanie o życiu seksualnym człowieka jest bardzo dalekie od doskonałości wydaje się prawdopodobna (choć zapewne nie dotyczy sytuacji we wszystkich placówkach). Uzasadnienie projektu wyraźnie wskazuje, że zaniedbano przy jego tworzeniu rzetelnej analizy obecnego stanu prawnego w zakresie projektowanej regulacji. Projektodawca opiera się w wielu miejscach zaledwie na swoich przeświadczeniach w tej mierze, nie wskazując źródeł informacji i podstaw dla stawianych tez. Nie jest możliwe zaprojektowanie dobrych rozwiązań prawnych na podstawie samych tylko subiektywnych wyobrażeń o rzeczywistości społecznej w normowanej dziedzinie oraz o treści i funkcjach aktualnie obowiązujących unormowań. Warto bowiem zaznaczyć, że w świetle danych EUROSTAT oraz danych WHO (HIV/AIDS Surveillance in Europe 2009) okazuje się, że dzięki realizowanemu w Polsce typowi edukacji seksualnej, obserwujemy w naszym kraju najniższą wśród krajów Europy Zachodniej liczbę zajść w ciążę wśród nastolatek i najniższą liczbę aborcji w tejże grupie, jak również najniższe wskaźniki zakażeń HIV i zachorowań na AIDS w przeliczeniu na 100 000 mieszkańców[1]. Problem obowiązkowego charakteru „wiedzy o seksualności człowieka”. Projekt ustawy przewiduje, iż nauczanie przedmiotu „wiedza o seksualności człowieka” będzie przedmiotem obowiązkowym w wymiarze jednej godziny lekcyjnej tygodniowo dla uczniów szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, z wyłączeniem szkół dla dorosłych. Sąd Najwyższy wyraził w tej mierze zasadnicze wątpliwości podnosząc zarzut niekonstytucyjności rozwiązania przewidującego ten model edukacji seksualnej. Zarzut ten jest tym większy, ze nowego przedmiotu mianoby nauczać począwszy „od pierwszej klasy szkoły podstawowej, tymczasem „art. 53 ust. 3 Konstytucji gwarantuje rodzicom prawo do zapewnienia dzieciom wychowania moralnego i religijnego zgodnego z ich przekonaniami. Dla wielu rodziców zapewne fundamentalne znaczenie ma wpajanie dzieciom przeświadczenia, że życie ludzkie podlega ochronie od poczęcia do naturalnej śmierci, „przerwanie ciąży” należy traktować, w każdej sytuacji, jako zabicie człowieka, a w sferze etyki seksualnej wiążące są zalecenia kościoła, do którego przynależą. Trudno to pogodzić z prawem ich małoletniego dziecka do uzyskania informacji o sposobach unikania niepożądanej ciąży (co pośrednio może być traktowane jako przyzwolenie na rozpoczęcie aktywności seksualnej nie związanej z zawarciem małżeństwa), i o prawie dziewczynki do przerwania nieakceptowanej ciąży, byleby nastąpiło przed upływem 12 tygodnia od poczęcia. Powyższe jedynie sygnalizuje problemy, które wymagają szczegółowej, pogłębionej analizy prawnej i pedagogicznej, bowiem roli właściwej edukacji w unikaniu wielu życiowych tragedii w sferze życia intymnego i rodzinnego nie sposób przecenić. Kwalifikacje do nauczania przedmiotu. Zgodnie z projektowanym art. 13b ust. 4 nauczanie przedmiotu, o którym mowa w ust. 1, mogą prowadzić osoby posiadające kwalifikacje do nauczania w danym typie szkoły i ukończyły studia podyplomowe lub kursy kwalifikacyjne zgodne z treściami programowymi zajęć wskazanymi w ust. 3. Projektodawcy zauważają, iż nie ma obecnie i może nie być do dnia wejścia w życie ustawy, wystarczającej liczby nauczycieli przygotowanych do nauczania proponowanego przedmiotu. Stwierdza jednak, iż nie wydaje się wskazane wprowadzanie dłuższego odstępu między uchwaleniem a wejściem w życiu ustawy, gdyż obowiązek wprowadzenia treści z zakresu wiedzy o seksualności człowieka do programów kształcenia był realizowany na gruncie dotychczasowej ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Tym samym istnieje już obecnie pewna pula osób wykształconych i przeszkolonych w tym zakresie, mogących w pierwszym okresie podjąć się nauki przedmiotu. Ogólnikowe stwierdzenie „pewna pula osób” wskazuje wyraźnie, że projektodawcy ponownie nie przeprowadzili analizy istniejących warunków realizacji postulowanej regulacji. Niefrasobliwość ta wyraża się również w lekceważeniu różnic w zakresie treści programowych między stanem postulowanym i obecnym. Wynika z tego, iż nauczyciele dotychczas nauczający „wychowania do życia w rodzinie” mogą nie spełniać wymogów proponowanych w projekcie. Mielibyśmy zatem znowu do czynienia z wprowadzeniem kolejnej, całkowicie nieprzygotowanej, punktowej reformy programu nauczania. Nałożenie obowiązku współpracy na lokalne placówki służby zdrowia i Policję. Ustawa nakłada obowiązek współpracy ze szkołami na lokalne placówki służby zdrowia oraz Policję, ale nie precyzuje na czym ta współpraca miałaby polegać, w jakim zakresie ma się odbywać i jakie konkretnie jednostki organizacyjne służby zdrowia oraz Policji miałaby uczestniczyć w edukacji seksualnej. Podsumowanie Treść zgłoszonego przez posłów Ruchu Palikota projektu ustawy o edukacji seksualnej (druk sejmowy 1298) stanowi funkcjonalne powtórzenie unormowań art. 6 i art. 16, zgłoszonego przed rokiem, przez tych samych posłów, projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie (druk sejmowy 562), który został odrzucony przez Sejm 10 października 2012 r. Ponowne zgłoszenie, po upływie zaledwie miesiąca, odrzuconej uprzednio propozycji uregulowań, pod adresem których Sąd Najwyższy sformułował poważne zarzuty niekonstytucyjności, wskazują na bezrefleksyjny, polityczny upór projektodawców. Jednocześnie z treści uzasadnienia wyraźnie wynika, że projektodawcy nie poprzedzili swej inicjatywy pogłębioną analizą istniejącego stanu prawnego i stanu faktycznego bazując zaledwie na swych wyobrażeniach w tej mierze. Co więcej, w uzasadnieniu projektu dopuszczono się manipulowania treścią opinii Sądu Najwyższego, w instrumentalny sposób dobierając fragmenty zdań odpowiadające politycznym celom projektodawców. Okoliczności te wskazują niedwuznacznie na ideologiczny charakter przedłożenia sejmowego, nieliczący się zarówno z realiami życia społecznego, ani też z kształtem porządku konstytucyjnego. W oparciu o opinię Krzysztofa Jachimczaka [1] K. Kluzowa, J. Palus, J. Wronicz, Edukacja seksualna w Polsce na tle wybranych krajów UE, „Wychowawca” 6/2011, s. 24-27.

Do przepisu o zakazie propagowania zachowań pedofilskich twórcy chcą dodać zapis, który mówi o tym, że "kto propaguje podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności, działając w związku z wykonywanym zawodem lub działając na terenie szkoły i innej publicznej placówki podlega karze wolności do lat 3".

Wtorek, 15 października 2019 (17:43) W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu nowelizacji Kodeksu karnego. Przygotowała go inicjatywa "Stop Pedofilii". Jego celem ma być "zapewnienie prawnej ochrony dzieci i młodzieży przed deprawacją seksualną i demoralizacją". Projekt powstał z inicjatywy Fundacji Pro-Prawo do Życia. Zakłada on nowelizację art. 200b Kodeksu karnego. Według proponowanych zmian karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch będzie podlegał ten, kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez dzieci obcowania płciowego. Jednocześnie osoba, która będzie propagować lub pochwalać takie zachowania "za pomocą środków masowego komunikowania", ma podlegać karze ograniczenia wolności do lat trzech. Obecnie w art. 200b mowa jest jedynie o publicznym propagowaniu treści o charakterze pedofilskim, za które grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Pod projektem noweli podpisało się ponad 265 tys. osób. W trakcie pierwszego czytania w Sejmie przedstawiciel wnioskodawców Olgierd Pankiewicz przekonywał, że proponowana nowelizacja polega na "zakazie publicznego pochwalania i propagowania seksualnej aktywności osób małoletnich".Ten sam schemat działania, który służy do przełamywania barier w odniesieniu do ofiary, jest wykorzystywany do ideologicznego oddziaływania na społeczeństwa poprzez głoszenie pochwał i usprawiedliwienia dla zachowań o charakterze pedofilskim. Z drugiej strony pochwala się zachowania seksualne dzieci i młodzieży, uczy się ich rozmawiania o seksie, wyrażania zgody, negocjowania kontaktów seksualnych - uzasadniał. Pedofilska ideologia zmierza również do zmiany norm zachowań wśród dzieci i do zmiany społecznego postrzegania dziecka - dodał. W debacie Andrzej Matusiewicz (PiS) ocenił, że projekt realizuje jedną z naczelnych zasad polskiego porządku prawnego - zasadę o ochronie dobra dziecka. Jak mówił, chodzi o ochronę dzieci przed treściami o charakterze demoralizującym i negatywnie wpływającym na ich rozwój psychiczny i społeczny. Arkadiusz Myrcha (PO-KO) zaznaczył, że projekt obywatelski powinien być procedowany wcześniej, a nie na ostatnim posiedzeniu obecnej kadencji Sejmu. Odnosząc się do proponowanych rozwiązań, powiedział, że nie podziela argumentacji przedstawionych przez wnioskodawców. Jego zdaniem "prawdziwą intencją projektodawców jest zakazanie prowadzenia edukacji seksualnej w Polsce". Zdaniem Krzysztofa Paszyka (PSL-KP) inicjatorzy projektu widzą zagrożenie dla polskich dzieci i młodzieży "nie w tym miejscu, gdzie ono w największym nasileniu występuje". Jak wskazał, największe zagrożenia dla młodzieży związane są z treściami zamieszczonymi w internecie. Dzisiaj, wbrew intencji rodziców, dzieci w szkole podstawowej w swoich smartfonach mają pornografię w najohydniejszym wydaniu - powiedział. Jacek Wilk (Konfederacja) podkreślił, że o edukacji dziecka powinni decydować rodzice. Jego zdaniem niedopuszczalne jest odgórne narzucanie jednego programu nauczania. Zaznaczył, że Konfederacja jest przeciwna edukacji seksualnej w szkołach, ponieważ - jak dodał - "tak delikatne treści nie powinny być przedmiotem roztrząsania w szkołach". Jestem z gruntu zwolenniczką obywatelskich projektów ustawy, ale jestem również większą fanką bardzo dobrze stanowionego prawa. Prawa, które rozwiązuje problemy a nie je tworzy, prawa, które jest osadzone w rzeczywistości, a nie jest wytworem chorej wyobraźni - powiedziała z kolei Joanna Scheuring-Wielgus (Teraz!). Wyjaśniała, że człowiek jest istotą seksualną od urodzenia i to jest część naszej natury. Ta ustawa jest młotem, który ma zniszczyć jakąkolwiek edukację seksualną i jest straszakiem dla wszystkich edukatorów, którzy robią świetną robotę. Nie dość, że sam pomysł jest chory, to jeszcze implementacja tego pomysłu jest niebezpieczna i szkodliwa dla wszystkich, szczególnie dla dzieci - powiedziała. Głos w dyskusji zabrała także wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska. Wyraziła aprobatę co do kierunku zawartego w nowelizacji, wskazując jednocześnie, że wymaga ona szczegółowej i gruntownej analizy z punktu widzenia zgodności z obecnie obowiązującą regulacją prawną. Wyraziła nadzieję, że projekt będzie dalej procedowany.

. 235 150 329 221 257 428 497 78

ustawa o zakazie edukacji seksualnej tresc